wtorek, 11 sierpnia 2015

5.

Przerzucałam ubrania, w poszukiwaniu czegoś na  dzisiejsze karaoke. Nie wiedziałam czy ubrać długie spodnie, czy może lepiej spodenki, albo sukienkę.
W końcu zdecydowałam się jednak na czarne spodenki i zwykły top. Na stopy ubrałam czarne trampki i prawdę mówiąc byłam gotowa. Nie chciałam się nie wiadomo jak stroić. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Usłyszałam ciche pukanie, więc opuściłam łazienkę i otworzyłam je. Zobaczyłam Kat i Justina. Uśmiechnęłam się i zabrałam jedynie, wcześniej przygotowaną torebkę. Zamknęłam pokój i razem poszliśmy na dół. Kiedy tam dotarliśmy, muzyka grała głośno. Przecisnęliśmy  się przez tłum i usiedliśmy blisko sceny. Z głośników leciały zwykłe piosenki, z czego wynikało, że nic się jeszcze nawet nie zaczęło. Nim się obejrzałam Justin i Kat gdzieś zniknęli, a ja zostałam sama. Usiadłam przy stoliku i podparłam podbródek. Dokładnie przeszukiwałam salę w poszukiwaniu kogoś znajomego. Świetni byli z nich przyjaciele. Najpierw mnie zaprosili, a  później zostawili samą. Ktoś położył mi rękę na ramieniu, a ja odwróciłam się. Uśmiechnęłam się widząc  Zayna. Może nie znałam go długo, ale na prawdę go polubiłam. Kiwnęłam na krzesło a on usiadł na nim.
-Znowu sama?-spytał krzywiąc się przy tym.
-Na to wychodzi- westchnęłam- A ty, jesteś sam?
-Nie, moi kumple za chwilę się tutaj zjawią. - przytknęłam. - Zamierzasz dzisiaj zabalować?-spytał. Spojrzałam na niego jak na idiotę.
-Nie, nie mam nawet skończonych 18 lat, to jak ja mogę zabalować- zaśmiałam się. Zayn chciał mi coś jeszcze powiedzieć, ale podeszła do nas grupka jego przyjaciół.
-Kogo moje oczy widzą- wyszczerzył się jeden. - Harry- przedstawił się.
-Ellie- odpowiedziałam jedynie.
-Niall - powiedział blondyn.
-Liam- dodał następny. Ciekawe jak ja zapamiętam te imiona- pomyślałam.
-Idę zamawiać, co chcecie?-spytał Harry i podniósł się z krzesła. Wszyscy powiedzieli nazwy alkoholi, tylko ja siedziałam cicho. Nie chciałam pić. Nie chciałam później skoczyć w brudnej łazience zgwałcona i zakrwawiona. Nie czułam się z nimi na tyle pewnie, żebym jak idiotka dała się upić.
-Ja podziękuję- uśmiechnęłam się. On tylko wywrócili oczami.
-Jeżeli nie chcesz pić idź tam i coś zaśpiewaj. Ty wybierasz piosenkę- przygryzłam wargę. Nie chciałam śpiewać, ale nie chciałam też pić. Chociaż śpiewanie nie było tak złe jak to. Wstałam z zawziętą miną i podeszłam do niego blisko
-Dobra- powiedziałam jedynie. Wyminęłam go i pomaszerowałam w stronę sceny. Weszłam na nią i podeszłam do prowadzącego. Spytał mnie jak się nazywam, a później kazał wybrać piosenkę. Długo przewijałam listę, aż zdecydowałam się na Party  In The Usa Jessie J. Muzyka zaczęła lecieć, a gdy na ekranie pojawiły się pierwsze napisy teksu, zaczęłam je śpiewać. Przyznam szczerze, że stresowałam się. Wcześniej śpiewałam ją jedynie cicho w swoim pokoju.
Z każdą linijką teksu czułam się coraz pewniej.Śpiewałam z uśmiechem, bo miałam nadzieję, że idzie mi tak dobrze jak ja sobie to wyobrażałam. W końcu tekst się skończył i muzyka tak samo. Kiedy schodziłam ze sceny moje policzki paliły żywym ogniem. Podeszłam do chłopaków i usiadłam na swoim miejscu.
-Śpiewasz zawodowo?-spytał Niall. Zmarszczyłam brwi i pokręciłam przecząco głową.
-Niallowi chodziło o to, że świetnie śpiewasz- sprostował Liam. Posłałam mu nieśmiały uśmiech i rozejrzałam się po sali w poszukiwaniu Kat, albo Justina. Dostrzegłam znajomą czuprynę przy barze. Chwilę patrzyłam na niego, aż zobaczyłam, że chwiejnym krokiem wychodzi z budynku. Westchnęłam i podniosłam się z miejsca, idąc za nim. Kiedy wyszłam rozejrzałam się, aby go znaleźć. Dostrzegłam go jakieś 10 metrów ode mnie jak pochylał się w krzakach. Podeszłam i zorientowałam się, że wymiotował z nadmiaru alkoholu.
-Byliśmy tam chwilę, a ty doprowadziłeś się do tego stanu- powiedziałam . On wyprostował się i wytarł buzię.
-Bóg zesłał mi anioła- wymamrotał i obtoczył swoje ramiona na mojej szyi napierając na mnie całym swoim ciałem. Boże święty, ale on się schlał. Podtrzymałam go tak, aby mnie nie przewrócił i posadziłam go na najbliższej ławce. Chwilę siedzieliśmy bez słowa, aż on się odezwał.
-Czuję się samotny, wiesz- zaczął.- Nie jestem takim dupkiem bez serca, za którego wszyscy mnie mają, Ell-  nie wiem czy celowo zdrobnił moje imię, ale podobało mi się, że tak mnie nazwał.- Nie chcę już kłaść się z dziwką. ale spać sam. Chciałbym kłaść się, spać i budzić przy jednej kobiecie- słuchałam go uważnie i czułam dziwny ucisk w żołądku. - Nie mam już 18 lat, żebym nie przejmował się niczym. Któregoś dnia obudziłem się i zorientowałem się, że mam już 32 lata i nie mam żony ani dziewczyny. Całe życie poświęciłem Kat i pracy, że zapomniałem o sobie.
-Justin, wracajmy już. Położysz się i prześpisz, a jutro dokończymy tą rozmowę.- on chwilę patrzył na mnie, aż przytaknął. Pomogłam mu wstać i wróciliśmy do hotelu. Wjechaliśmy windą na nasze piętro i podeszłam do jego pokoju. Justin podał mi kartę, a ja otworzyłam drzwi. Weszliśmy, a on od razu usiadł na łóżku i zaraz po tym położył się.
- Justin, rozbierz się, bo będzie ci niewygodnie- skomentowałam, układając dłonie na biodrach. On zaśmiał się jak małe dziecko co było aż przyjemnie słuchać.
-Ty to zrób- wyszczerzył się. Pokręciłam głową na nie.- Ell, pomóż mi- powiedział. Westchnęłam i podeszłam do niego. Pomogłam mu zdjąć koszulkę, a później spodnie. Miałam już wychodzić, ale ponownie mnie zawołał.
-Nie chcę zostawać sam- powiedział z wyrzutem w głosie- Nie chcę już spać sam- dodał. Nie wiem co mnie podkusiło, ale podeszłam do jego łóżka, zdjęłam buty i położyłam się obok niego. Leżałam na drugim końcu łóżka. ale on jednym ruchem przyciągnął mnie. Chciałam się wyrwać, ale trzymał mnie mocno w talii. Postanowiłam poczekać, aż zaśnie, ale nie przewidziałam tego, że sama też od razu zasnęłam.
***************************************************
Nie wiem, co mam powiedzieć na swoje usprawiedliwienie. Jestem leniem- powiem tylko tyle. Zaniedbałam wszystko, przepraszam ;(. Postaram się jeszcze dzisiaj dodać zakładkę z bohaterami ;). Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba. Przepraszam za błędy, jeżeli się pojawią.

niedziela, 21 czerwca 2015

4.

Rozłożyłam ręcznik na gorącym piasku i położyłam torbę obok. Zajęłam z siebie szorty i rzuciłam je do torby. Usiadłam na ręczniku, sięgając po krem do opalania. Nasmarowałam się i położyłam na ręczniku. Uśmiechnęłam się sama do siebie, czując ciepłe promienie słońca na swojej skórze. Bardzo przyjemna rzecz. W mojej głowie kłębiło się sporo myśli, przez co nie mogłam normalnie się zrelaksować. Niech to szlag! Nagle poczułam uderzenie w brzuch. Jak poparzona podniosłam się i zaczęłam rozglądać. Obok siebie dostrzegłam piłkę do siatkówki. Westchnęłam zirytowana i wywróciłam oczami.
- To chyba przeznaczenie- powiedział jakiś głos. Spojrzałam na bruneta i delikatnie się uśmiechnęłam.
-Raczej przypadek- skomentowałam.
-Mów co chcesz- zaśmiał się. -Zagrasz z nami? -spytał, wskazując na grupkę chłopaków, patrzących w naszą stronę. Przekręciłam głowę i uśmiechnęłam się, a następnie wstałam z ręcznika. Podniosłam piłkę i podeszłam do siatki. - Czemu to zawsze Zayn wyrywa najlepsze laski?- spytał jakiś chłopak.
-Wcale nie wyrwał mnie- skomentowałam- pomógł mi w jednej sprawie- dodałam. Odeszłam na odpowiednią odległość i zaserwowałam piłkę, która gładko poleciała przez siatkę.
-Mam się domyślić w jakiej?-wyszczerzył się. Wywróciłam oczami, zirytowana jego głupimi tekstami.
-Nie. Nie wszystko od razu sprowadza się do seksu- odbiłam piłkę, która przeleciała przez siatkę.
-Dobra, dobra. - odwróciłam się i w oddali zobaczyłam Justina z tą samą kobietą, co niedawno.
-Czy ona naprawdę jest tak ładna?- spytałam, wskazując na brunetkę. Wszyscy spojrzeli w tamtą stronę.
-No, jest seksowna.- skomentował któryś- Ale wygląda na łatwą- dodał. Parsknęłam śmiechem.
-Twój facet?- spytał któryś chłopak.
-Nie, idioto. Myślisz, że grałaby z nami, gdy jej facet obmacuje inną?- odpowiedział inny. Zaczęli gadać jeden przez drugiego, przez co w ogóle ich nie rozumiałam.
-Idę po coś do picia- powiedziałam, ale zapewne nikt mnie nie usłyszał. Odeszłam od siatki i podeszłam do swojego ręcznika, gdzie z torebki wyciągnęłam portfel. Podeszłam do baru, który był jakiś 100 m ode mnie. Usiadłam na krzesełku obok lady i zaczęłam przyglądać się napojom odstępnych w sklepiku. Same egzotyczne nazwy jakoś do mnie nie przemawiały. Westchnęłam i podparłam podbródek ręką.
-Czemu do nas nie dołączyłaś? - usłyszałam za sobą znajomy głos. Szybko odwróciłam się.
-Przecież nie byłeś sam - powiedziałam. Sama mogłam wyczuć w swoim głosie ciut jakby wyrzutu. - Poza tym, byłeś na mnie zły- westchnęłam. - Jak myślisz, co powinnam zamówić?
-Nie zmieniaj tematu- przerwał mi. -Zamierzasz sama siedzieć?- powiedział znacząco. - Obiecałem twoim rodzicom, że nie spuszczę cię z oczu- dodał. Czyli o to chodziło? Po prostu nie chciał mieć konfliktu z moimi rodzicami, gdyby coś mi się stało? Zajebiaszczo!
-Dzięki, ale  sama potrafię o siebie zadbać- wyznałam zła. Odwróciłam się do niego plecami, wracając do oglądania napojów. Poczułam na ręce mocny uścisk, a następnie Justin w niezbyt delikatany sposób odwrócił mnie do siebie przodem. Ktoś nie potrafi panować nad gniewem. Było mi jednak głupio, że go zdenerwowałam.
-Nie waż się mnie dotykać w taki sposób- syknęłam. Zdziwiła mnie moja reakcja.
On zaszokowany zabrał swoją rękę. Cicho westchnęłam
- Przepraszam- przyznałam. - Nie wiem co we mnie wstąpiło- czułam jak moje policzki robią się czerwone.
-Nie, to ja przepraszam. Nie powinienem robić tego tak mocno- przyznał. W duchu odetchnęłam z ulgą, że nie był zły.
-Co podać?-spytał młody barman.
-Coś podobnego do coca coli- powiedziałam tylko.
-Słuchaj, dzisiaj w barze w hotelu organizują karaoke. Wybieram się, jeżeli chcesz możesz też iść. - spojrzałam na niego przez chwilę, analizując, to co mi powiedział. Chyba nie był to zły pomysł.
-Chętnie pójdę- skomentowałam. Justin posłał mi delikatny uśmiech
-Proszę- usłyszałam głos barmana. Zapłaciłam mu, biorąc swój napój.
-Dołączysz do nas?- spytał.
-Czyli do kogo? -spytałam, ale kobieta, która mu towarzyszyła podeszła na nas.
-Justin, kto to? - spytała, wskazując na mnie. Spojrzałam na brunetkę, ilustrując ją dokładnie. Była bardzo ładna. Miała długie włosy, ciemne oczy i nienaganną cerę.
- To Ellie- przedstawił mnie- Ellie, to Selena- dodał. Zmieszałam się, kiedy zobaczyłam, że Selena uśmiecha się do mnie szeroko. Nie chciałam wyjść na zołzę, więc też posłałam jej uśmiech.-Idę poszukać ubikacji, pogadajcie- powiedział i zniknął. Spojrzałam na Selenę, orientując się, że ona też na mnie patrzyła.
-Jesteś jego dziewczyną? -spytała. Zdziwiło mnie to pytanie.
-Ja? Myślałam, że ty jesteś- przyznałam. Zaśmiała się wesoło.
-Nie, skąd. Justin to mój bardzo dobry przyjaciel, poza tym, mam męża, którego bardzo kocham. Pomyślałam, że się spotykacie, bo opowiadał o tobie.
-Nie, Justin to ojciec mojej przyjaciółki.
-Kat?- przytaknęłam- A w czym to przeszkadza? Justin jest przystojny, to rzecz oczywista i kręci się wokół niego wiele kobiet. Przyznam, że wkurza mnie, gdy on to wykorzystuje. W jego wieku powinien być dawno żonaty- wywróciła oczami. Jej słowa brzmiały jakoś dziwnie. Jakby przekonywała mnie do tego, że mam z nim zacząć flirtować. - Jeżeli ludzie są sobie pisani, wiek nie ma znaczenia- mrugnęła do mnie. Może miała rację?- Podoba ci się? - spytała. Bałam się na to odpowiedzieć, ale w końcu delikatnie jej przytaknęłam. - Więc nie sugeruj się tym, że Kat to twoja przyjaciółka. Myśl o sobie. Każdy jest wolnym człowiekiem.
-O czym rozmawiacie? -usłyszałyśmy Justina.
- O kolorach modnych w tym sezonie- dyskretnie mrugnęła do mnie. Ta odpowiedź skutecznie go spławiła. Wróciłam po telefon, orientując się, że Kat dzwoniła. Szybko wybrałam jej numer, a ona od razu odebrała.
-Hej- zaczęłam
- Cześć. Masz ochotę przejść się i poszukać czegoś ładnego w sklepach? - spytała. Uśmiechnęłam się sama do siebie.
-No jasne, zaraz się zbieram i wracam do hotelu.- oznajmiłam. Szybko spakowałam swoje rzeczy i udałam się w drogę powrotną do hotelu. Szybko przebyłam tą drogę, ciesząc się na wspólne popołudnie z moją przyjaciółką. Kat czekała na mnie uśmiechnięta przed moim pokojem. Podeszłam i otworzyłam pokój, szybko zostawiając tam rzeczy i ubrałam na siebie spodenki oraz jakiś top na ramiączkach. Wzięłam torebkę i spakowałam tam potrzebne mi rzeczy. Opuściłam pokój, zamykając go. Kartę wrzuciłam do torebki i podeszłam do brunetki.
-Ellie przepraszam za to, że byłam taka niemiła.
-Nie, spoko. Idziemy?-  spytałam. Ona żwawo przytaknęła.
-Wybierasz się na dzisiejsze karaoke?- spytała.
-Tak, twój ojciec mnie o tym poinformował- odpowiedziałam jej.
*************************************
No, to mamy następny. Co myślicie? Informujcie mnie w komentarzach. Do następnego ;*

czwartek, 11 czerwca 2015

3.

Obudziło mnie pukanie do drzwi. Otworzyłam zaspane oczy, zdając sobie sprawę, że w pokoju jest całkowicie ciemno. Westchnęłam i wstałam z łóżka. Podeszłam do drzwi i uchyliłam je. W świetle, na korytarzu dostrzegłam Justina.
-Co tutaj robisz o tak później porze?-spytałam, zwiewając.
-Mówiłem, że zajrzę do ciebie później. – odpowiedział jedynie.
-Ze mną wszystko dobrze. – powiedziałam i chciałam zamknąć drzwi, ale zatrzymał mnie.
-Nie mogę się dodzwonić do Kat, a jest 4:30 nad ranem- przyznał. Przetarłam oczy, budząc się.
-Poszła z tym chłopakiem, więc powinien jej pilnować.
-Jeżeli będą pijani on jej nie obroni. Sama widziałaś co się tutaj dzieje. – oblizałam usta i otworzyłam szeroko drzwi.
-Wejdź- kiwnęłam głową. Zdziwiłam się, gdy zrobił to bez żadnego protestu .  Rozświeciłam światło i podeszłam do łóżka, na które od razu rzuciłam się. – Zamówimy coś do jedzenia?-spytałam. Nie jadłam nic od podróży samolotem.
-Jestem jak najbardziej za- zaśmiał się. – Jak tam twoja noga?-spytał, siadając obok mnie na łóżku. Przełknęłam ślinę, będąc trochę onieśmielona jego bliskością.
-Dobrze. Musze pamiętać, aby na jakiś czas nie zakładać butów na obcasie.
-Niektórzy nie są dla nich stworzeni…-
-Sugerujesz, że jestem tak niezdarna, że nie mogę ich nosić?- zrobiłam poważną minę.
-Co? Nie, skąd…-zaczął się tłumaczyć. Wybuchłam takim śmiechem, że położyłam się na łóżku, trzymając za brzuch. – Przestań-także zaczął się śmiać. Mogę się założyć, że pobudziliśmy ludzi, którzy zatrzymali się na tym piętrze.
Poczułam palce, na brzuchu, które mnie łaskotały. Zaczęłam się jeszcze bardziej śmiać, rzucając przy tym. Na brzuchu miałam największe łaskotki.
-Przestań!- krzyknęłam, ledwo łapiąc oddech. Kiedy nie czułam już jego dłoni, padłam wyczerpana na łóżku,  dysząc. Daję słowo, to bardziej wyczerpujące niż wf.
-Idziemy coś zjeść?-spytał, przerywając ciszę. Odwróciłam głowę i spojrzałam na niego, a następnie przytaknęłam. Podniosłam się z łóżka i włożyłam kapcie na nogi, biorąc jeszcze pieniądze. Razem opuściliśmy mój pokój, skradając się słabo oświetlonym korytarzem. Jedyne co można było usłyszeć, to gdzieś daleko grająca muzyka i odgłos naszych kroków. Uważnie stawiałam kroki, próbując nie zrobić sobie większej krzywdy. – Zaprosiłem moją… koleżankę – wyznał- ale dołączy do nas dopiero jutro. Znaczy, ona tutaj mieszka, ale dzisiaj jest w pracy - zaczął bełkotać. Poczułam dziwne ukłucie… zazdrość? Niemożliwe, Justin podobał mi, to tyle.
-Fajnie- mruknęłam tylko. Jakoś w jednej chwili straciłam jakąkolwiek ochotę na pogaduszki z nim.
-Masz pomysł, co możemy jutro robić?-spytał. Westchnęłam i spojrzałam na niego. Czy on próbował do mnie zagadywać?
-Marzę o całym dniu na plaży- mrugnęłam do niego.
-W takim razie, wybieramy się na plażę.- nie powiedziałam już nic, bo weszliśmy do restauracji, która świeciła pustkami. Cóż, to nie było dziwne, zważywszy na to, że było przed piątą nad ranem. Podeszliśmy do małego baru, gdzie młody chłopak siedział z broda podpartą ręką. Uśmiechnęłam się szeroko, na co on od razu się ożywił i odwzajemnił mój gest.
-Co podać?-spytał. Wiedziałam, że na mnie zerka. Nie słuchałam, co powiedział Justin, bo byłam zajęta przyglądaniem się chłopakowi. – A dla ciebie?-spojrzał na mnie.
-Frytki- oznajmiłam. Kiedy chłopak poszedł gdzieś na zaplecze, Justin spojrzał na mnie z uniesionymi brwiami.
-I ty próbowałaś mi wmówić, że nie masz powodzenia u mężczyzn- zaśmiał się- Przecież on nie mógł oderwać od ciebie oczu- mimo, iż to wiedziałam to i tak się zarumieniłam.
-Przesadzasz- machnęłam ręką i usiadłam na wysokim krzesełku.
-Masz piękne włosy- skomentował Justin. Spojrzałam na niego zdziwiona, jego nagłą zmiana tematu.
-Emm… dzięki- przyznałam. Kiedy oczekiwaliśmy na nasze jedzenie, czas strasznie mi się dłużył. Kiedy jednak chłopak przyniósł nasze jedzenie, zapłaciłam i pośpiesznie wyszłam. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w pokoju.
-Te kobiety- usłyszałam jak Justin mówi do chłopaka. Wywróciłam oczami i przyśpieszyłam kroku. Weszłam do pokoju i zamknęłam za sobą drzwi. Usiadłam na łóżku i położyłam jedzenie na szafce, a sama położyłam się. Zamknęłam oczy i westchnęłam. Zachowywałam się jak pieprzona małolata. Musiałam zmienić swoje zachowanie, jeżeli chciałam, aby ktoś traktował mnie poważnie. Usłyszałam ciche pukanie, a potem ktoś wszedł do pokoju. Wiedziałam, że to Justin.
-Ellie, co znowu zrobiłem?-spytał. Otworzyłam oczy i podniosłam się.
-Nic, to ten chłopak. Denerwował mnie- wymyśliłam na poczekaniu. Otworzyłam oczy i usiadłam. Wzięłam z szafki swoje jedzenie i zaczęłam pałaszować frytki. Dopiero, gdy się nimi opychałam, zdałam sobie sprawę, że byłam straszliwie głodna.
-Uważaj, bo się udławisz- zażartował. Westchnęłam, ale nic nie odpowiedziałam. Ziewnęłam, bo byłam strasznie zmęczona.
-Pójdę już. Punkt 9, śniadanie- mrugnął do mnie- Dobranoc- powiedział i wyszedł. Położyłam się do łóżka i zamknęłam oczy. Długo próbowałam zasnąć, ale jak na złość, nie mogłam. Jakie to wkurzające. Jęknęłam niezadowolona i zdenerwowana podniosłam się z łóżka. Na dworze było już szaro, co oznaczało, że mogło być koło 6. Na korytarzu usłyszałam głosy, więc podeszłam do drzwi i lekko je uchyliłam. Kiedy zobaczyłam Kat, mocno się zdziwiłam. Dokładniej się przyjrzałam, ale i tak dalej widziałam Kat. Kat miała 16 lat, a zachowywała się jakby miała ponad 18. Zamknęłam cicho drzwi i poszłam do łazienki, gdzie wzięłam zimny prysznic, żeby się rozbudzić.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Równo o 9 opuściłam pokój. Zauważyłam, że Justin już na mnie czekał. Przywitał mnie wielkim uśmiechem.
-Hej- powiedział na wstępie- Nie wiesz o której przyszła Kat?-spytał.
-Cześć.- odpowiedziałam- naprawdę chcesz wiedzieć? – przytaknął- Było koło 6. – spojrzał na mnie jak na dziwaka, ale później zacisnął szczękę. Widać był zdenerwowany. Wiedziałam, że chociaż przyszła od tej 6, to musiałam ją ratować- Żartowałam- roześmiałam się.- żebyś widział swoją minę. A tak na serio, było koło 2- mrugnęłam do niego. Spojrzał na mnie zdenerwowany i zaczął iść w stronę restauracji. Wywróciłam oczami i pobiegłam za nim. Złapałam go za łokieć- Chyba nie …-zaczęłam, ale nie skończyłam, bo przycisnął mnie do ściany. Nasze twarze dzieliły centymetry, a ja czułam jego ciepły oddech na ustach. Patrzył na mnie ze dwie sekundy, aż mnie puścił i przetarł twarz rękami.
-Jestem po prostu sfrustrowany, ok?- powiedział i poszedł przed siebie.
-Zobaczę, co u Kat- powiedziałam sama do siebie. Szybko podeszłam do drzwi jej pokoju i głośno zapukałam. Za pierwszym razem mi nie otworzyła, więc zapukałam jeszcze mocniej. Dopiero po chwili uchyliła drzwi.
-Czego?-warknęła.
-Czego? Ty się naprawdę pytasz? Przez ciebie musiałam kłamać, nie wygadaj się- powiedziałam zdenerwowana. Ona jedynie mało przytomna przytaknęła i zamknęła mi drzwi przed nosem. Ugh, ale ona mnie denerwowała. Poszłam do restauracji. Kiedy weszłam do środka, zauważyłam sporo ludzi. Rozejrzałam się po sali, aż dostrzegłam Justina. Już miałam ruszyć w jego stronę, ale zauważyłam, że nie był sam. Westchnęłam i poszłam w drugą stronę. Usiadłam przy pustym stoliku i założyłam ręce na piersiach. Byłam zdenerwowana i kompletnie sama.
-Wolne?-spytał ktoś. Spojrzałam na chłopaka i niechętnie przytaknęłam.
-Zayn- przedstawił się.
-Ellie- odpowiedziałam i spojrzałam w stronę Justina. Kiedy zobaczyłam, że rozmawia z tą kobietą  odwróciłam się.
-Jesteś zazdrosna- skomentował. Spojrzałam na niego jak na pajaca.
-Skąd wiesz?-zmrużyłam oczy.
-Widać jak jesteś zła, gdy spojrzałaś się na niego- wskazał na Justina.-Chłopak?
-Jesteś ciekawski. Czemu mam ci to powiedzieć?
-Bo mogę ci doradzić, a nie ma obaw, że jeszcze kiedyś się spotkamy.
-Nie, on nie jest moim chłopakiem- skomentowałam.- Jest ojcem mojej przyjaciółki- zobaczyłam, że robi wielkie oczy
-Podoba ci się?- przygryzłam wargę i po chwili przytaknęłam. - Pokaż mu to.
-Zwariowałeś?!
-To jego żona?-wskazał na kobietę, zaprzeczyłam- Narzeczona?- ponownie pokręciłam głową- No, to w czym problem? Wątpię, że odrzuci twoje … zaloty. Patrząc na niego, nie widzę gości, którego interesuje stały związek.
-Zayn, idziemy- powiedziała jakaś kobieta.
-Dzięki, miło było cię poznać- powiedziałam.
-Nawzajem- powiedział i poszedł.
-Co podać?-spytał kelner. Powiedziałam, że chcę naleśniki, a on poszedł gdzieś i chwilę później z  nimi wrócił. Szybko je zjadłam i poszłam do swojego pokoju. Po rozmowie z  Zaynem, naszła mnie jakaś pewność siebie. Otworzyłam szufladę i wygrzebałam swoje bikini. Szybko się w nie przebrałam i założyłam jeszcze krótkie szorty. Do torby zapakowałam dwa ręczniki, krem, pieniądze i inne potrzebne rzeczy. Zanim opuściłam pokój, założyłam jeszcze na nos okulary. Podeszłam pod drzwi pokoju Justina i zapukałam, ale odpowiedziała mi głucha cisza. No, kurw, zostałam sama. Westchnęłam i zrezygnowana sama postanowiłam iść na plażę.
**************************************************
Odzyskałam laptopa i przybywam z nowym rozdziałem. Wiem, że musieliście sporo czekać, ale wreszcie jest! Miłego czytania ;)

sobota, 2 maja 2015

2.

Kiedy Justin wręczył nam karty do pokoi, uśmiechnęłam się do niego. Starałam się, poprzez niego pokazać, że cieszę się, że tutaj jestem.
-Idźcie się rozpakować- powiedział swoim seksownym głosem i podszedł do drzwi, które od razu otworzył. Spojrzałam na Kat i wyszczerzyłam się, a następnie weszłam do pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi i oparłam się o nie, sama do siebie uśmiechając jak idiotka. Moje myśli wciąż zajmował Justin. Jego uśmiech cały czas miałam przed oczami. Nie wiem ile czasu spędziłam w tej pozycji, ale w końcu podeszłam do łóżka, gdzie leżała walizka i otworzyłam ją. Wyciągnęłam wszystkie swoje rzeczy, a następnie starannie ułożyłam je na półkach w szafie. Usiadłam na łóżku, rozglądając się po pokoju. Kiedy usłyszałam ciche pukanie zdziwiłam się. Przecież miałam ogarnąć swoje rzeczy. Podeszłam nieśpiesznie do drzwi i otworzyłam je. Gdy zobaczyłam przystojną twarz Justina, uśmiechnęłam się.
-Tak, proszę pana?-spytałam. On jedynie zaśmiał się,  co było wręcz melodią dla moich uszu.
-Po prostu Justin, Ellie- powiedział to w tak uwodzicielski sposób, że nogi się pode mną ugięły.
-Dobrze, Justin, co cię sprowadza?-spytałam pewna siebie. Nie wiedziałam skąd ten nagły przypływ pewności, ale cieszyłam się z tego. Nie chciałam pokazać tego, co o nim myślałam. Nie chciałam, żeby uważał mnie za małolatę, która zadurzyła się w ojcu przyjaciółki.
-Myślałem, żeby zabrać ciebie i Kat na małą imprezę, co ty na to?- spytał, opierając się o futrynę.
-Myślę, że to będzie dobry pomysł- przytaknęłam, uśmiechając się. Nic nie mogłam poradzić, że on wywoływał u mnie takie reakcje. Wciąż, do kurwy nędzy się uśmiechałam!
-To świetnie, bądź gotowa za 2 godziny- mrugnął do mnie, zanim odwrócił się o odszedł. Czy on ze mną flirtował? Może mi się wydawało? Nie, on do mnie mrugnął! To niewiarygodne.
Westchnęłam i zamknęłam drzwi, podchodząc do szafy i przeglądając ubrania, w celu znalezienia czegoś ładnego. Długo przeglądałam rzeczy, aż natknęłam się na złoty top bez ramiączek i czarną spódniczkę. Uśmiechnęłam się sama do siebie i zabrałam rzeczy do łazienki. Rozebrałam się i pierwsze co zrobiłam to wzięłam prysznic. Przyjemnie było czuć ziemną wodę na swojej skórze.
Po prysznicu ubrałam się o stanęłam przed lustrem, susząc włosy.  Cały czas uśmiechałam się jak idiotka. Później zrobiłam makijaż i byłam gotowa. Nie miałam pojęcia ile czasu mi zostało. Kiedy zobaczyłam, że mam jeszcze 40 minut. Nie miałam pojęcia, co zrobić, więc wzięłam torebkę, ubrałam buty i wyszłam z pokoju, zamykając go. Podeszłam do drzwi Kat i zapukałam głośno, ale mimo, że czekałam dobre 2 minuty, nie otworzyła mi. Wzruszyłam ramionami i poszłam w stronę pokoju Justina. Dopiero, gdy zapukałam, zdałam sobie sprawę, co właściwie robię. Naprawdę chciałam być z nim sam na sam w pokoju? Tak, chciałam, ale rozsądek podpowiadał mi coś innego. Już miałam się wycofać, ale otworzył mi drzwi w samym ręczniku. Przypadek? Boże kochany, to co zobaczyłam  było nie do opisania. Jego ramiona były pokryte tatuażami, a po torsie spływały pojedyncze kropelki wody.
-Emmm… nie wiesz, gdzie jest Kat?-spytałam zawstydzona. Czułam jak moje policzki robią się czerwonek jak nigdy dotąd.
-Powinna być u siebie- powiedział bez wahania
-Bo nie otwiera mi drzwi, dlatego pomyślałam, że jest u ciebie.
-Nie, nie było jej tutaj. Może jest w barze?- zasugerował. Już miałam odwrócić się na pięcie i iść na dół, ale usłyszeliśmy głosy. Moje głowa powędrowała w tą stronę, a ja zobaczyłam Kat w towarzystwie jakiegoś chłopaka. Otworzyłam zdziwiona oczy, spoglądając raz na nią raz na niego.
-Oh, tato!- powiedziała głośno- Ellie!- posłała mi wielki uśmiech- To jest Chris- przedstawiła chłopaka. Posłałam mu nie do końca szczery uśmiech, który on odwzajemnił w normalny sposób.- Chyba nie macie nic przeciwko, że pójdzie z nami na dyskotekę?-spytała, ale bardziej to brzmiało jak stwierdzenie.
-Nie, skąd- powiedział znacząco Justin. Hello, czy tylko mi nie pasowało, że miał iść z nami? Postanowiłam się jednak nie odzywać. Nim się zorientowałam weszli do jej pokoju i tyle ich widziałam. Spojrzałam zdziwiona na Justina, a on jedynie posłał mi piękny uśmiech.
-Znasz go?-spytałam
-Tak, ale Kat o tym nie wie i niech tak zostanie. – moja twarz wciąż musiała pokazywać zdziwienie, na co on westchnął- wejdź, opowiem ci wszystko- odsunął się w bok na tyle, żebym mogła przejść obok niego. Zawahałam się, ale weszłam do środka. – Ubiorę się i do ciebie wracam- oznajmił i zniknął za drzwiami łazienki na krótką chwilę. Spuściłam głowę, spoglądając na swoje  buty. Nie mogłam uwierzyć, że spędzę z nimi prawie miesiąc. Chociaż bardzo się cieszyłam. Już nie chodziło o to, że Justin strasznie mi się podobał. Cieszyłam się, że wyrwałam się z tej dziury. – Już jestem – oznajmił i usiadł na łóżku, czesząc mokre włosy. Miał ubrane jedynie szorty do kolan i bokserki. Ponownie poczułam jak oblewam się rumieńcem. –Chris jest synem mojego wspólnika. Postanowiliśmy wybrać się razem, żeby jego syn pilnował Kat,  ja zajmował się kobietami, a on swoją żoną. Jesteś starsza od Kat, więc chyba wiesz co mam na myśli- uśmiechnęłam się delikatnie i przytaknęłam.
-Mogę o coś zapytać?
-Oczywiście- odpowiedział pewny siebie. Założyłam nogę na nogę, przy okazji mogłam też zauważyć, że on obserwuje każdy mój ruch.
-Kat nigdy nie powiedziała mi co z jej matką…- kiedy to powiedziałam, widać zdziwił się.
-Oh… Agnes zaginęła kiedy Kat była malutka. Strasznie trudno mi było wychowywać dziecko i uczyć się. Miałem niecałe 16 lat, kiedy się urodziła- mimo, że dziwnie się czułam kiedy mi to opowiadał, to byłam ciekawa ich historii rodzinnej- Agnes miała 20 lat, więc było jej prościej. Wtedy, kiedy miało się dziecko w tym wieku, to byłeś przeklęty. Wszyscy o tobie gadali, więc z rodzicami i małą wyprowadziliśmy się. W nowym miejscu wszyscy znali Kat jako moją siostrę. Ale przez to skończyłem szkołę- uśmiechnął się. Wiedziałam, że Justin został ojcem w bardzo młodym wieku, ale dopiero kiedy mi to opowiedział dotarło to do mnie.
-Kat jest wspaniałą osobą – skomentowałam.
-Muszę się przygotować. Jeżeli chcesz zostań tutaj, będzie mi miło- uśmiechnął się do mnie. Poprawiłam się na fotelu, cały czas czując jego wzrok na sobie. A może tylko mi się wydawało? Podszedł do szafy, gdzie krótką chwilę wybierał koszulkę.
-Czarna, czy niebieska?-spytał, pokazując mi bluzki. Uśmiechnęłam się i bez namysłu odpowiedziałam.
-Czarna- przytaknął i szybko ubrał ją. Dokładnie patrzyłam na jego ruchy. Zobaczyłam jak chodzi po pokoju, wyraźnie czegoś szukając.  Telefon, który był w mojej torebce dał o sobie znać, więc wyciągnęłam go i odczytałam wiadomość od Kat „ Spóźnimy się, idźcie sami, dołączymy do was”- przeczytałam na głos. – Ona jest niepoważna- pokręciłam głową. – Macie jakiś specjalny gen?-spytałam. Justin spojrzał na mnie zdziwiony, ale tym samym rozbawiony.- Kat potrafi znaleźć chłopaka jednym skinieniem, do ciebie też kobity się kleją. Przy was czuję się inna- skomentowałam na niby oburzona, ale zaraz po tym oboje się zaśmialiśmy. To było dziwne jak swobodnie poczułam się w jego towarzystwie, w tak krótkim czasie.
-Jesteś piękną dziewczyną, Ellie. – powiedział. Przygryzłam mocno wargę  i spuściłam wzrok, czując jak się rumienię. – Chyba czas już iść- klasną w dłonie. Powolnie podniosłam się z fotela. Przeszłam przez pokój i przeszłam obok niego. Po tym, gdy opuściłam pokój, zamknął drzwi i razem wyszliśmy z hotelu. Na dworze było już całkowicie ciemno, ale miasto nie spało. Wokół słyszałam wrzaski i wołania ludzi. Nie należał oto do przyjemnych rzeczy. To po prostu przerażało mnie. Czułam się jakbym zaraz miała być porwana. Westchnęłam, starając się nie zwracać uwagi na to wszystko. Jednak był oto zbyt trudne. W nocy to miejsce nie należało do bezpiecznych. Przez buty zostałam delikatnie w tyle. Justin był jakiś metr przede mną i patrzył na ziemię. Nagle poczułam szarpnięcie za ramię, przez co zachwiałam się.
-Laleczko- usłyszałam głos obok ucha. Totalnie odebrało mi mowę. Nagle zrobiło mi się bardzo zimno. W tamtym momencie bałam się. Obrzydliwe było czuć jego ręce na biodrach. Trzymał mnie mocno, przez co czułam ból w tym miejscu. Nagle ktoś mocno go odepchnął, do tego stopnia, że tym razem jednak upadłam.
-Nie waż się jej dotykać – usłyszałam zdenerwowany głos … Justina? Tak, to był on, ale wciąż nie mogłam uwierzyć, że powiedział to takim tonem. Nie odważyłam się spojrzeć na nich. – Wszystko ok?-spytał, zanim wyciągnął do mnie dłoń. Złapałam ją, a on bez wysiłku mnie podniósł. Skrzywiłam się, czując lekki ból w kostce.
-Nie do końca. Chyba wrócę do hotelu, a ty idź sam- zaproponowałam.
-Obiecałem twoim rodzicom, że będę mieć cię na oku, więc wracam z tobą- skomentował.
-Nie! Poradzę sobie, jestem dużą dziewczynką.
-Nie ma mowy- pokręcił głową- Wracamy. Możesz iść sama? – zrobiłam kilka kroków, które dzięki moim kochanym butom bolały. Schyliłam się, aby zdjąć je, ale on prychnął. Spojrzałam na niego zdziwiona, a nim się zorientowałam, wziął mnie na ręce.
-Nie, postaw mnie. Zdejmę buty i pójdę sama- zaprotestowałam.
-Wykluczone, jeszcze na coś nadepniesz.
-Jestem ciężka- podałam kolejny argument. Naprawdę nie chciałam, aby mnie nosił…
-Wcale nie, na siłowni dźwigam więcej- powiedział to nie wzruszony. Westchnęłam i zrezygnowałam z kolejnych protestów. Miałam przeczucie, że  z nim nie wygram. Kiedy weszliśmy do hotelu, szybko znaleźliśmy się przed moim pokojem. Wtedy dopiero mnie postawił. Wyszukałam w torebce kartę i otworzyłam drzwi.
-Dziękuję- powiedziałam, zawstydzona całą sprawą.
-Nie ma prawy, zajrzę do ciebie później- powiedział, zanim poszedł do swojego pokoju.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hm... co mam powiedzieć? Pr.zepraszam, że tak długo czekaliście, ale mój kochany laptop jest w naprawie, a na telefonie, nie ukrywam, że nie za bardzo lubię pisać. Ten jednak właśnie tak powstał, więc nie widzę swoich błędów, więc proszę, wybaczcie mi to ;*. Proszę o komentarze, które bardzo dużo dla mnie znaczą ;). Dziękuję z góry. Do następnego ;**

niedziela, 12 kwietnia 2015

1.

-Hej- uśmiechnęłam się promiennie do brunetki o imieniu Kat.
-Cześć- odpowiedziała i przytuliła mnie. – Nie uwierzysz kto przyjechał!- pisnęła podekscytowana. Uniosłam brwi, pokazując jej, że nie wiem- Mój ojciec. – prawdę mówiąc, zdziwiłam się. Z tego, co Kat opowiadała, często go nie było, z racji tego nie znałam go, ale dużo słyszałam. Miał opinię podrywacza. – A, że  są wakacje zabiera mnie ze sobą na Malediwy!- pisnęła podekscytowana. Uśmiechnęłam się do niej delikatnie - ale to nie koniec niespodzianek- dodała- Jedziesz z nami- kiedy to powiedziała, czułam jak moja szczęka opada. Kat wiedziała, że nie nalezę do zbyt zamożnej rodziny, ale tym razem przesadziła. Sprawiła, że czułam się jak totalna biedaczka przy niej.
-Nie, Kat, moi rodzice się nie zgodzą. – powiedziałam to, co pierwsze przyszło mi na myśl.
-Boże, przesadzasz Ellie – machnęła ręką- Z resztą, mój tata zaprosił ich dzisiaj na kolację.- byłam zła, że zrobili wszystko bez mojej zgody…
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Kiedy tata nacisnął dzwonek, przygryzłam wargę, wciąż zdenerwowana faktem, że wszystko zrobili bez mojej zgody. Nie rozumiałam jakim cudem moi rodzice zgodzili się nawet tutaj przyjść. Zawsze byli konsekwentni, kiedy chodziło o moje wychowanie.
Smuga światła podła na moją twarz, kiedy Kat otworzyła drzwi, z wielkim uśmiechem. Najpierw, do środka weszła moja mama, później tata, a na końcu ja. Zdjęłam buty, w ogóle nie odzywając się. Spojrzałam na Kat jednoznacznym wzrokiem, a ona jedynie zaśmiała się. Wywróciłam oczami i poszłam za rodzicami w głąb domu. Rozejrzałam się po pięknym wystroju, podziwiając go. Byłam w domu Kat parę razy, ale wciąż ten dom wprawiał mnie w zachwyt. Wtedy zobaczyłam tatę Kat. Nie widziałam go jeszcze nigdy, więc byłam mega zdziwiona, kiedy zamiast faceta po 40-stce zobaczyłam mężczyznę, który mógł mieć góra 30 lat. Przygryzłam wargę, ilustrując dokładnie jego wygląd. Gdybym powiedziała, że był przystojny, to byłoby to za mało. Moja mama też była pod wrażeniem, widziałam to. Zauważyłam również, że tata nie był zbyt zadowolony z tego powodu.
-Witam państwa- powiedział formalnie, na co moja mama zachichotała. Wszyscy razem spojrzeliśmy na nią zdzwieni.
-Przepraszam- mruknęła i spuściła wzrok zawstydzona. Ok, to było dziwne…
-Jestem Justin – przedstawił się.  Nie dość, że był zabójczo przystojny, miał pociągający głos, to jeszcze to imię…
-Eric- mruknął mój tata, wciąż niezbyt zachwycony reakcją mamy- A to MOJA żona Miranda- miałam ochotę wybuchnąć śmiechem, kiedy położył nacisk na słowo „moja”.
-Ellie- uśmiechnęłam się najładniej jak umiałam. Nie było chyba fair flirtować z ojcem najlepszej przyjaciółki, ale totalnie zapomniałam, że on jest jej ojcem.
Usiedliśmy wszyscy na kanapie, a ja bez przerwy zerkałam w  jego stronę. Moja mama uspokoiła się już, z czego byłam zadowolona.  Chociaż mój tata nie chciał zgodzić się na ten wyjazd, to Justin nieugięty wciąż mówił oraz to nowsze argumenty, dlaczego był to wspaniały pomysł. Wcześniej byłam zła, że Kat wpadła na ten pomysł, ale teraz miałam ochotę całować ją po stopach. Nie mogłam doczekać się wakacji z nimi. Czułam, że coś się wydarzy.
-Dobra, wszystko załatwiona- to zdanie wyrwało mnie z zamyśleń. Spojrzałam na jego twarz, na której widniał uśmiech- Mam nadzieję, że dobrze zaopiekujesz się moim skarbem- powiedział znacząco. Razem z Kat zerwałyśmy się z kanapy i zaczęłyśmy skakać uradowane. Czułam, że to będą super wakacje...
**************************************
Ok, raki krótki rozdział, z powodu tego, że nie mam dostępu do komputera. Nie zaczyna się zbyt zachwycająco, ale mam mnóstwo pomysłów na to ff. Przepraszam, że tak długo czekaliście ;)). KOMENTUJECIE!

czwartek, 19 marca 2015

Prolog

Kiedy patrzyłam w lustro, nie dostrzegałam niczego specjalnego. Nie wyróżniałam się z tłumu, byłam młoda. Więc jakim cudem zainteresowałeś się właśnie mną? Wokół ciebie była masa pięknych kobiet, które były gotowe zrobić dla ciebie co tylko zechcesz. To miały być zwyczajne wakacje w niezwykłym miejscu. A teraz siedzę przed swoją przyjaciółką i ze wszystkiego się tłumaczymy...
********************************
Takie króciutki prolog. Co myślicie? Jesteście ciekawi, co będzie dziać się w ff? Proszę o komentarze, na temat, co myślicie ;). Do pierwszego rozdziału ;*

wtorek, 17 marca 2015